20 sierpnia 2021
Jan Niebudek zainteresował się stanem czystości wody w Morzu Bałtyckim. O tym, jak bardzo jest zły i co zrobić, żeby się poprawił, opowiedziała mu (i nowoświatowym Słuchaczom) „W środku dnia” Olga Sarna - prezeska zarządu fundacji MARE, która zajmuje się poprawą stanu środowiska morskiego i edukacją na ten temat.
– Bałtyk jest zanieczyszczony bronią chemiczną, zagubionymi sieciami rybackimi i mikroplastikiem. Palącym problemem są również znajdujące się w morzu wraki z paliwem. Prawo nie określa, kto powinien zapłacić za ich oczyszczenie, zanim zaczną przeciekać. Na przestrzeni najbliższych kilku-kilkunastu lat zaczniemy tych wycieków mieć coraz więcej na skutek postępującej korozji. Dlatego tak kluczowe jest, by zająć się tym jak najszybciej – twierdzi Olga Sarna, uspokajając jednocześnie, że jedzenie ryb nie powinno wpływać negatywnie na nasze zdrowie. – Z danych Morskiego Instytutu Rybackiego, który prowadzi badania nad toksycznością ryb bałtyckich wynika, że żadne dostępne w Polsce ryby nie przekraczają obecnych norm. Tych ryb trzeba byłoby jeść bardzo dużo; codziennie kilkanaście bądź więcej przez X lat, żeby miało to negatywny skutek na nasze zdrowie. Jeśliby porównać toksyczność ryb z Bałtyku do [toksyczności - przyp. red.] mięsa z hodowli, to ta [druga - przyp. red.] jest o wiele większa.
Taki wniosek nie powinien jednak usypiać naszej czujności nad poprawą jakości polskiego morza. – Polska ma największy wpływ na Bałtyk, a wynika to z faktu, że 99,7 procent powierzchni naszego kraju to zlewnia Bałtyku. Nie ma znaczenia zatem, czy jesteśmy nad morzem czy w górach; dalej to, co wrzucimy do wody, spuścimy w toalecie, rzucimy na ziemię, bardzo często ląduje w Bałtyku na skutek spływania wód. Co więcej, 45 procent ludności całego obszaru zlewni to Polacy. Stąd istotne jest, byśmy byli edukowani i świadomi tego. Nie powinniśmy wyrzucać śmieci do wody - w tym niedopałków papierosów.
Co jeszcze możemy zrobić? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, wysłuchaj całej wypowiedzi Olgi Sarny:
Beata Tomczyk
