Wspieraj radio
Wspieraj radio
O wolności prasy w Serbii. Reportaż Barbary Gregorczyk i Łukasza Słowińskiego

O wolności prasy w Serbii. Reportaż Barbary Gregorczyk i Łukasza Słowińskiego

6 lutego 2025

Radio Nowy Świat

Co się dzieje, gdy wymiar sprawiedliwości staje się narzędziem w rękach władzy, a wolność prasy to tylko puste hasło? "Dušanka Đorđević ma 6 mieszkań, a Vladimir Gak daje dzieciom miód na potencję" to reportaż o Serbii – kraju, w którym niezależne dziennikarstwo oznacza ryzyko, a prawda ma swoją cenę. Barbara Gregorczyk i Łukasz Słowiński zapraszają do wysłuchania opowieści o odwadze, cenzurze i walce o głos, który wciąż chce być słyszany. Reportaż został sfinansowany przez Balkan Investigative Reporting Network w ramach programu Reporting Democracy.

►►► DUŠANKA ĐORĐEVIĆ MA 6 MIESZKAŃ, A VLADIMIR GAK DAJE DZIECIOM MIÓD NA POTENCJĘ ► ► ► 
               AUTORZY: BARBARA GREGORCZYK ŁUKASZ SŁOWIŃSKI

Choć na pierwszy rzut oka krajobraz medialny Serbii zdaje się być jednolity, głębsza jego analiza wskazuje na skrajną bipolarność. Związane z ludźmi władzy tabloidy, stacje telewizyjne, radiowe rozgłośnie czy portale internetowe posiadają większościowy udział w rynku medialnym. Postępowa Partia Serbii kierowana przez Prezydenta Aleksandra Vučicia ma narzędzia, aby zniszczyć każdego, kto odważy się wyjść przed szereg. Historia Serbii pokazuje, że krokiem pierwszym w postępowaniu z chcącym zakłócić spokój reżimu będzie publiczna nagonka, potem kampania oszczerstw, następnie kary finansowe, często prowadzące do bankructwa. Nadal nie wiadomo oficjalnie, kto zabił w 1999 roku niezależnego dziennikarza Slavko Ćuruviję, a osoby, które były sądzone za jego morderstwo, a następnie ułaskawione wyrokiem sądu apelacyjnego, dziś pozywają dzieci ofiary. W pełni zdając sobie sprawę z konsekwencji swoich działań, doskonale znająca historię grupka 100, może 150 niezależnych dziennikarzy w Serbii walczy o interes publiczny, o wolne media, bez których nie ma demokracji. 

SLAPP – ŁATWA BROŃ NA DZIENNIKARZY

"Muszę powiedzieć, że w Serbii tak naprawdę nie ma wolności mediów, ale jest to bardzo dobrze ukryte. Kiedy patrzysz z góry, widzisz jakieś pozytywy, widzisz nawet niektóre dobre dyrektywy prawne. Widzisz niezależne media, które rzeczywiście działają. Można zobaczyć, że KRIK i BIRN działają. Ale mała liczba osób wie z czym oni się mierzą. Mają ogromne problemy. Mają dziesiątki pozwów. Codziennie stykają się z zagrożeniami bezpieczeństwa, muszą poruszać się z ochroną, muszą prosić kogoś o dbanie o ich bezpieczeństwo fizyczne."

Taką opinię wyraził Rade Đurić, prawnik z Niezależnego Stowarzyszenia Dziennikarzy Serbii (NUNS), odpowiadając na pytanie o stan wolności prasy w jego kraju. W raporcie wolności prasy Reporterów bez Granic za 2024 rok Serbia została sklasyfikowana na 98. miejscu. W Europie gorzej wypadły jedynie Albania, Gruzja, Białoruś, Turcja i Rosja. Choć prawo w Serbii nie zakazuje funkcjonowania redakcjom, a dziennikarstwo nie jest zawodem regulowanym, rzeczywistość wygląda inaczej. Teoretycznie media mogą działać swobodnie i publikować dowolne treści. Jednak te, które ujawniają informacje niewygodne dla władzy, spotykają się z poważnymi trudnościami, w tym z pozwami określanymi przez NUNS jako SLAPP.

Pozwy to narzędzia wykorzystywane przez wpływowe elity przeciwko dziennikarzom i aktywistom. Celem tych pozwów nie jest wyrok skazujący, ale zmęczenie przeciwników, sprawienie by nie mieli czasu ani sił na zajmowanie się własną pracą. 

"To, co wyróżnia pozwy SLAPP, to fakt, że są one prowadzone w sposób podstępny, bo w rzeczywistości nic nie jest sprzeczne z prawem. Mówimy więc o mechanizmach prawnych, które są dostępne dla każdego, ale są nadużywane przeciwko tym, którzy działają w interesie publicznym. Mamy sytuację, w której dziennikarz, media lub aktywista muszą zużywać swoje zasoby na obronę przed sądem.  (...) To bardzo stresujące dla wszystkich. Nasz system sądowniczy nie jest wydajny. Postępowania sądowe trwają wieczność. Lata. W wielu przypadkach nie działają na korzyść obywateli. Dla zwykłych obywateli są niedostępne, powolne. Jednak z jakiegoś powodu, w przypadkach pozwów SLAPP, system prawny rzeczywiście działa" -tłumaczy mecenas Ana Toskić, przewodnicząca organizacji Partners Serbia działającej na rzecz wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego i ochrony praw człowieka w Serbii, w szczególności skupiając się na zwalczaniu nadużyć władzy i zapewnieniu dostępu do sprawiedliwości.

KRIK NA CELOWNIKU ELIT

KRIK, serbska redakcja śledcza, utrzymująca się z darowizn czytelników jest stroną pozwaną obecnie w 18 pozwach. Specjalizując się w ujawnianiu korupcji wśród elit kraju, redakcja stała się obiektem największej liczbie procesów. Nasilenie ataków prawnych zmusiło KRIK do zatrudnienia dodatkowego pracownika Bojana Elka, który zajmuje się obsługą rosnącej liczby pozwów. Portal jest najczęściej oskarżany o pomówienia, jednak mierzą się ze zjawiskiem spraw w sądach gospodarczych wytoczonych przez związane z władzą serbskie tabloidy, które zarzucają KRIK-owi nieuczciwą konkurencję. Powodem tych pozwów jest fakt, że redakcja weryfikuje informacje publikowane przez tabloidy.

Oprócz pozwów, Bojan Elek zwraca uwagę na problem kampanii oszczerstw wymierzonych w redaktora naczelnego KRIK-u, Stevana Dojčinovicia. "Oprócz SLAPP-ów, jesteśmy także, i przestaliśmy to liczyć, nieustannie, niemal co tydzień, narażeni na kampanie oczerniające w tabloidach. Co jakiś czas tabloid, na przykład INFORMER, umieszcza naszego redaktora naczelnego na pierwszej stronie, i mogę przytoczyć niektóre tytuły, takie jak "sado-maso, francuski szpieg Stevan Dojčinovic". Bardzo poniżające tytuły. Przestaliśmy to liczyć, bo nie ma sensu tego robić. Takie media, jeśli w ogóle można je nazwać mediami, mogą robić, co chcą. Nie muszą przestrzegać kodeksu etyki dziennikarskiej w Serbii. Nie przynależą do niezależnych organów regulacyjnych, takich jak Rada Prasowa, więc mogą robić praktycznie, co im się podoba."

Jednak pozwy o odszkodowania oraz tabloidowe kampanie oszczerstw nie są największym problemem KRIK-u. Portal, walczący o transparentność władzy, specjalizuje się w tworzeniu baz danych. Jedna z nich – „Sędziowie, którzy sądzą” – wywołała szczególne kontrowersje i naraziła redakcję na kolejne problemy.

"W Serbii system sądownictwa jest dość tajemniczy. Nie można za wiele przeczytać w przestrzeni publicznej na temat tego, kim są sędziowie, jak działają sądy, kto tam jest ważny. To nigdy nie było ujawniane opinii publicznej. Przez dekady sędziowie praktycznie nie byli publicznie eksponowani" - jak podkreśla Stevan Dojčinović, redakcja stworzyła bazę danych sędziów zatytułowaną “sędziowie, którzy sądzą”, aby czytelnicy mogli dowiedzieć się, kto jest ważny w serbskim sądownictwie. Redakcja wybrała najciekawszych ich zdaniem sędziów, orzekających w sprawach przestępczości zorganizowanej i korupcji, opisali ich majątek, nieruchomości, ilość posiadanych akcji w dużych inwestycjach, zarobki oraz przebieg kariery. "To naprawdę ważne, aby obywatele wiedzieli, jak sędziowie wspinali się w hierarchii, ponieważ czasami można zauważyć naprawdę nietypowe, bardzo szybkie awanse w systemie sądownictwa, co zazwyczaj budzi podejrzenia."

Choć baza zawierała jedynie publicznie dostępne dane, nie spodobała się sędzi Dušance Đorđević, która pozwała dziennikarzy; Bojana Pavlovića i Stevana Dojčinovića. Sędzia domaga się zapłaty odszkodowania, dwuletniego zakazu wykonywania zawodu dziennikarza oraz 10 miesięcy więzienia.

"Kiedy pojawiła się ta sprawa, zrozumiałem, że może być jeszcze gorzej. Bo w porównaniu z procesami cywilnymi, proces karny jest znacznie trudniejszy. Nie tylko dlatego, że grozi większa kara, ale też dlatego, że stawia cię w trudniejszej pozycji. Teraz jesteś oficjalnie oskarżonym w sprawie karnej. Na przykład, jeśli chciałbym ubiegać się o wizę, muszę zapytać Ministerstwo Sprawiedliwości, czy toczy się przeciwko mnie jakieś postępowanie. Teraz odpowiedź będzie pozytywna. Nie mogę po prostu opuścić kraju i planować swoich podróży."

SPRAWIEDLIWE SĄDY

Znaczna większość wyroków sądowych wymierzonych w KRIK kończyła się na ich korzyść. Jednak dziennikarze redakcji zaobserwowali niepokojący trend związany z działalnością „nowych sędziów”, którzy dopiero zaczęli pracę w wymiarze sprawiedliwości. Nowi sędziowie, często powiązani z partią rządzącą, podejmują decyzje motywowane względami możliwości szybkiego rozwoju swojej kariery. Zdaniem dziennikarzy nowi sędziowie całkowicie zmieniają podejście do pracy. 

"Nowi sędziowie nie pracują już w ten sam sposób. W zasadzie przestali patrzeć na dowody. Po prostu starają się ukarać cię w jakikolwiek sposób. Można to dostrzec już wchodząc na salę sądową, bo kiedy wchodzisz na nią jako dziennikarz, jako niezależny dziennikarz, a po drugiej stronie jest minister, urzędnik, ktokolwiek z wpływowej elity, widać, że sędzia nie traktuje cię równo. Oni mają więcej czasu na wypowiedź, pytania naszych prawników są odrzucane, dowody stają się nieistotne. Zostają wyrzucane z akt sprawy, a dowody są oznaczane jako nieistotne. Sędziowie w swoich wyrokach zaczęli analizować potencjalne znaczenie naszych zdań, a nie ich rzeczywiste znaczenie, nie fakty, które za nimi stoją. To jest nasz największy problem, od kiedy nie możemy już oczekiwać uczciwego procesu" - opisuje Jelena Vasić, wieloletnia dziennikarka śledcza i menadżerka w KRIK.

DOMAGAŁ SIĘ ZMIAN

Slavko Ćuruvija był dziennikarzem i właścicielem dwóch niezależnych mediów w latach 90. – gazety Dnevni Telegraf oraz Evropljanin. Znany ze swojej krytyki wobec reżimu Miloševicia, Ćuruvija publikował rzetelne informacje na temat wojny w Kosowie, zbrodni wojennych w regionie oraz polityki prowadzonej przez Serbię. Jego działalność zakończyła się tragicznie – Slavko został zastrzelony przed swoim domem w Niedzielę Wielkanocną w 1999 roku, w pierwszym dniu bombardowań NATO.

Za zabójstwo dziennikarza skazano cztery osoby, w tym byłego szefa bezpieczeństwa państwowego w Belgradzie oraz jego najbliższych współpracowników. Jednak mniej niż trzy lata później Sąd Apelacyjny unieważnił ich wyroki. Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nie tylko odzyskali wolność, ale również otrzymali odszkodowanie.

"Od samego początku było jasne, że reżim miał silny udział w tym morderstwie. Było to oczywiste, ponieważ przed zabójstwem Ćuruvija był demonizowany i ośmieszany w prorządowych mediach oraz poddany ogromnej kampanii sądowych prześladowań. Od samego początku było jasne, że ówczesny reżim nie miał żadnego zamiaru wyjaśnić tego morderstwa. Teraz, 25 lat po zabójstwie Slavka Ćuruviji, nie ma nikogo, kto poniósłby odpowiedzialność. Nikt nie został skazany. Formalnie nie wiemy, kto zabił Slavko Ćuruviję" - opowiada Ivana Stevanović, która przewodzi Fundacji Slavko Ćuruvija.

Fundacja, zaangażowana w walkę o wolność prasy, prowadzi również portal Cenzolovka, informujący o nadużyciach władzy wobec dziennikarzy i problemie pozwów SLAPP. Oprócz własnych treści agregują też materiały innych, zaprzyjaźnionych redakcji o podobnej tematyce. 

"Z powodu oświadczenia prasowego, które wydaliśmy, wyrażającego nasze rozczarowanie, szok i niedowierzanie wobec faktu, że nikt nie został uznany za winnego tego morderstwa, osoby, które były sądzone za zabójstwo Slavko Ćuruviji, skazane dwukrotnie przez sąd pierwszej instancji, a ostatecznie uniewinnione przez sąd apelacyjny, zdecydowały się pozwać Fundację Slavko Ćuruviji. Fundacja została założona przez dzieci Slavko – jego córkę i syna. W pewnym sensie te pozwy oznaczają, że teraz osoby, które były sądzone za to zabójstwo, pozywają dzieci ofiary."

WALECZNA VERICA Z INđIJI 

Verica Marincić to niezależna dziennikarka z Inđiji, miasta liczącego około 25 tysięcy mieszkańców na północy Serbii. Wraz ze swoim bratem, Milodragiem Blečiciem, prowadzi lokalny portal InMedija – jedyne rzetelne i niezależne medium w Inđiji, a zarazem jedno z nielicznych takich w całej Serbii.

Portal dostarcza mieszkańcom informacje o nowych inwestycjach, planowanych przerwach w dostawie prądu czy wydarzeniach kulturalnych, takich jak spotkania z pisarzami w domu kultury. Jednak to, co wyróżnia InMedija, to zdolność do otwartego krytykowania lokalnej władzy i osób z jej otoczenia – coś, na co inne media w okolicy nie mogą sobie pozwolić. Tak wydarzyło się, kiedy Verica opisała jak członek Nocnych Wilków - społeczności motocyklowej, parkował na skrzyżowaniu. 

"Kiedy opublikowaliśmy tę informację, zostałam prawie potrącona. Potem członek Nocnych Wilków śledził mnie przez parę miesięcy. Byłam na komisariacie dwa razy w tygodniu. Policjanci powiedzieli mi, że pewnie się we mnie zakochał i to w końcu minie."

BURMISTRZ W TROSCE O WZWÓD NIELETNICH KARATEKÓW 

Podczas kampanii wyborczej w 2023 roku, Vladimir Gak - kandydat na burmistrza Indji spotkał się z młodocianą drużyną trenującą karate, zrobił sobie z nimi zdjęcia i podarował prezenty. Rodzice sportowców odkryli, że w upominkach od kandydata znajdował się produkowany lokalnie miód, który jest reklamowany jako remedium na problemy z potencją. Publikację tej historii zaplanowaliśmy na styczeń 2024 roku, już po wyborach. Wszystko po to, żeby chronić dzieci i nie pozwolić, by stały się narzędziem kampanii wyborczej. - mówi Verica, do której napisała mama jednego z karateków. Po publikacji tekstu, klub karate zapowiedział wewnętrzne śledztwo - oczywiście po to, aby znaleźć osobę, która skontaktowała się z redakcją InMedija. Verica próbowała nawiązać kontakt z resztą rodziców, zaproponowała publikację ich stanowiska, jednak nie nikt nie był chętny. Parę dni później w budynku gminy mama jednego z karateków zorganizowała konferencję prasową, na którą Verica nie dostała zaproszenia. Ogłosiła na niej, że złoży pozew przeciwko redakcji. Obecny burmistrz Vladimir Gak również publicznie ogłosił swój pozew. Do akcji przyłączyła się reszta rodziców. Na pytanie, dlaczego to rodzice założyli jej pozwy odpowiada "niektórzy z rodziców byli na liście wyborczej, niektórzy zdobyli pracę w placówkach zdrowotnych, inni mieli mniejsze interesy do władz miasta".

Oprócz publicznego ostracyzmu, Verica musiała zmierzyć się również z gangsterskimi praktykami jej krytyków; trzykrotnie zdewastowano grób jej mamy, strzelano do niej, próbowano ją potrącić oraz była śledzona. Policja nie uważała, że sprawa wartą się zająć.

SERBIO, JAKA CZEKA CIĘ PRZYSZŁOŚĆ?

Dziennikarze i organizacje pozarządowe wskazują, że coraz więcej niezależnych dziennikarzy unika poruszania pewnych tematów lub opuszcza zawód, szukając bezpieczniejszych i spokojniejszych zajęć. Władze skutecznie niszczą niezależne dziennikarstwo, a przyszłe pokolenie dziennikarzy nie chce angażować się w bój o demokratyczne wartości. 

"Nie jestem też pewna, czy chcę wykonywać pracę powiązaną tak dużym stresem. Może w innych dziedzinach tak, ale jeśli chodzi o politykę i ekonomię, to po prostu za dużo, za dużo presji. Myślę też, że to dotyczy innych dziedzin. Nie wiem, czy to bezpieczne, aby o tym mówić, ale byłam w redakcji sportowej i tam też była pewna presja. Pracowałam w Sportskom Žurnalu i nawet tam było trochę politycznej presji, ale nie aż tak dużo. Więc nie wiem, czy chcę to robić" - mówi studentka dziennikarstwa jednego z najbardziej liberalnych uniwersytetów w Belgradzie.
 
"Nie, nie, nie…  Byłam przez miesiąc w jednej z publicznych stacji telewizyjnych i nie podobało mi się to, co robiłam… Jestem naprawdę młoda i teraz uczę się, jak dobrze wykonywać ten zawód, ale znalazłam się w sytuacji, w której musiałam napisać coś, co było marketingiem, PR-em, a nie czymś, co ludzie w Serbii powinni wiedzieć. To nie było nic ważnego. To nie było istotne dla publicznej wiedzy, chodziło o to, by napisać i powiedzieć, że ktoś jest dobry w wykonywaniu swojej pracy jako polityk. Nie chcę musieć się patrzeć za siebie i zastanawiać, czy ktoś mnie zaatakuje, czy coś mi powie, albo czy nie będę wystarczająco dobra do innej pracy, bo nie wybrałam strony."

exclamation-icon

Tu wymagane są dodatkowe uprawnienia

Dostęp tylko dla zalogowanych użytkowników.

Zaloguj się. Nie masz jeszcze konta? Załóż je teraz.

exclamation-icon

Pobierz aplikację mobilną Radia Nowy Świat!

Android Auto, CarPlay, wygodny dostęp do podcastów (wraz z postępem odsłuchania), szczegółowa ramówka, archiwum playlisty - wszystko w jednym miejscu. Pobierz aplikację, zaloguj się i korzystaj ze wszystkich dostępnych funkcji.