17 sierpnia 2021
Według Powszechnego Spisu Rolnego z 2020 roku liczba gospodarstw rolnych zmniejszyła się. Tylko 30 % z nich utrzymuje się z działalności rolniczej. Dlaczego tak się dzieje? Czy może to przełożyć się na grubość naszych portfeli lub wpłynąć na ilość i jakość produktów w sklepach? Zapytaliśmy o to w Radiu Nowy Świat ekspertów.
Powszechny Spis Rolny jest najważniejszym badaniem polskiego rolnictwa realizowanym raz na 10 lat. W Polsce mamy już drugi taki spis od momentu wejścia do Unii Europejskiej. Według danych, przeciętny polski rolnik nie utrzymuje się z pracy na roli. Szczęście to ma (wg danych Głównego Urzędu Statystycznego) jedynie co trzeci z nich. Jak powiedział agencji Newseria Biznes doktor Dominik Rozkrut, prezes GUS-u: – Obserwujemy postępowanie procesów, które identyfikowaliśmy już 10 lat temu, np. maleje nam liczba gospodarstw rolnych, a w ślad za tym rośnie przeciętny areał tych gospodarstw. Polepsza się uzbrojenie gospodarstw, np. w ciągniki o największej mocy.
Duże gospodarstwa na fali rosnących cen żywności coraz częściej są okradane z plonów przez złodziei, o czym informowaliśmy w serwisach informacyjnych RNŚ: producent z Kraśnika jednej nocy stracił tonę owoców o wartości ponad 10 tys. złotych. To nie wyjątek. – Kradzieże, jeśli chodzi o plantacje, występują od lat – potwierdza Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. W rozmowie z Klaudią Kowalczyk dla „Nowego Świata po południu” ubolewa, że choć sady i plantacje są grodzone czy monitorowane, nie zawsze jest to wystarczające. – Ginie specjalistyczny sprzęt z gospodarstw, środki ochrony roślin, nawozy, giną posadzone sady.
W polskim rolnictwie wyraźnie zaznaczają się trzy główne trendy świadczące o postępie krajowych producentów żywności w kierunku zachodu: regionalizacja, specjalizacja i postępująca koncentracja.
Posłuchaj związanych z tym tematem wypowiedzi ekspertów zebranych przez Klaudię Kowalczyk.
Beata Tomczyk
Przyglądając się statystycznej średniej powierzchni gospodarstw na świecie widzimy, że na pierwszym miejscu jest Australia (ponad 3700 ha), dalej Republika Południowej Afryki (ponad 1300 ha) i Argentyna (ponad 450 ha). W Unii Europejskiej to znacznie mniej: Dania 36 ha, Francja i Niemcy 26-28 ha. Z danych ostatniego spisu rolnego wynika, że w Polsce średnia powierzchnia gospodarstwa to niewiele ponad 11 ha. – Nie mamy w Polsce zdefiniowanej nazwy małego, średniego czy dużego gospodarstwa. Mierzy się je głównie wielkością produkcji; czy to chowem trzody, produkcją pszenicy czy ogrodniczą – wyjaśnia doktor habilitowany inżynier Mariusz Hamulczuk ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Przyczyną znikania z pejzażu polskiego średnich gospodarstw jest ich niska, niepokrywająca kosztów utrzymania wartość roczna produkcji, która zwykle nie przekracza 100 tysięcy złotych. – Te [gospodarstwa - przyp. red.], które zdecydują się na bycie gospodarstwami towarowymi, idą w kierunku bycia konkurencyjnymi nie tylko na rynku krajowym, ale i na europejskim. Inne zostają gospodarstwami socjalnymi, pełniącymi rolę zastępczą dla polityki społecznej państwa. – wyjaśnia Mariusz Hamulczuk. – Komisja Europejska chce, by coraz więcej użytków rolnych było uprawianych w formie ekologicznej. Jeśli tak by się zadziało, żywność może znacząco podrożeć. Uprawy ekologiczne wiążą się z większym zaangażowaniem siły roboczej, która w naszym kraju jest coraz kosztowniejsza.
Wysłuchaj całej wypowiedzi eksperta dla popołudniówki w rozmowie Michała Poryckiego.
„Nowy Świat po południu” to audycja, w której Michał Porycki podsumowuje wydarzenia dnia. Posłuchasz jej od poniedziałku do piątku w godzinach od 16.00 do 19.00.