Ordo Iuris domaga się od szpitali informacji na temat zabiegów przerwania ciąży

25 maja 2022

Lucyna Wardecka

W połowie maja do szpitali w całej Polsce trafiły listy od Ordo Iuris, w których organizacja domaga się w trybie dostępu do informacji publicznej danych na temat tego, ilu kobietom w danej placówce medycznej przerwano ciążę pochodzącą z gwałtu, jakiej były one narodowości oraz czy posiadały zaświadczenie od prokuratora upoważniające do dokonania zabiegu. - Napływ uchodźców z Ukrainy może być wykorzystywany do tego, by obchodzić polskie prawo. Obawiamy się, że przesłanka dotycząca złego zdrowia psychicznego będzie w naszym kraju nadużywana - to słowa, którymi motywują swoje działania. Jak w zaistniałej sytuacji powinny się zachować szpitale? Czy istnieje jakakolwiek podstawa prawna, która pozwala Ordo Iuris na dostęp do takich informacji? O to w popołudniowej audycji Ksenia Maćczak pytała dr. Grzegorza Południewskiego, ginekologa i prezesa Klinki Gameta.

- Myślę, że wnioski tego typu można wyrzucić do kosza. Żyjemy w świecie, w którym każdy ma prawo do zadawania pytań, ale nie każdemu musimy na nie udzielać odpowiedzi. Należy pamiętać, że informacje, o których mowa to w dużym stopniu dane medyczne wrażliwe, a takie nie powinny być dostępne dla każdego - podkreślił dr Grzegorz Południewski.

- Nie sądzę, by Ordo Iuris było faktycznie zainteresowane skalą poruszanego problemu. Według mnie to poszukiwanie taniej sensacji i próba medialnego zaistnienia organizacji, która tak naprawdę jest już nieco skompromitowana - stwierdził.

- Przesłanki dotyczące zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety są w tej chwili generowane przez lekarzy psychiatrów i są one wskazaniami stricte medycznymi. To decyzje, które na podstawie oceny stanu zdrowia pacjentki podejmuje lekarz, a nie organizacje typu Ordo Iuris - dodał.

Całej rozmowy Kseni Maćczak z dr. Grzegorzem Południewskim można posłuchać tutaj: