14 lipca 2024
01:52:29
Marcin Kydryński
Edith Piaf. Dla starszych Francuzów symbol, niczym wieża Eiffela. Dzieciarnia z imigranckich osiedli może prześlizgnąć się przez życie w niewiedzy. Część tej społeczności ogląda jednak filmy. Niewykluczone, że przez nieuwagę trafi na brawurową Marion Cotillard w roli Edith. Nie będzie to czas utracony.
Ci, którzy uważają swe życie za przegrane, bo – jak im się wydaje – los nie przygotował dla nich stosownie sprężystej trampoliny do sukcesu, w historii dziewczyny ze ścieku świata znajdą inspirację. Nie ma takiego dna, z którego przy stosownym koktailu z talentu, harówki, determinacji, cierpliwości i kropli szczęścia nie można wspiąć się na szczyt.
Ci, którzy pewnie i śmiało wprost na dach tego świata zmierzają, pojmą, że to miejsce, w którym mocno wieje. Przelewy i brawa, pokusy i zazdrości, pochlebstwa i pomówienia, oczekiwania i szantaże to zawierucha, której przetrwanie znacznej siły wymaga. A ostatecznie rzadko szczęście i spełnienie przynosi.
Mnie dręczy tytuł: Niczego nie żałuję. Piaf sięgnęła po tę piosenkę trzy lata przed śmiercią i uczyniła z niej swe epitafium. Gdy chora, zniszczona, dramatycznie doświadczona kobieta nie żałuje, wielu nabiera pewności, że wszystko co złe, także w ich życiu, sens miało i zdarzyło się po coś.
Właśnie tak miało być. Tylko tak mogło być. I mnie myśl taka dawno temu niosła pocieszenie. Czasami wracam do niej, patrząc z wdzięcznością na wielki format płótna mego losu. Credo Piaf jednak to prawda nie moja. Wiem, że się nie odstanie, ale żałuję tylu słów i przemilczeń, zaniechań i zaniedbań, bezmyślności i nieuwagi. Czuję, że mogłem wybrać inaczej, a mimo to znaleźć się tu, gdzie jestem, tylko w swej lepszej wersji.
Na przykład zgubiłem scyzoryk Dziadka Stasia. Niewielki, o rękojeści z masy perłowej. W długie letnie popołudnia, w błotnej woni Bugu i końskiej sierści, pod wstęgami komarów, strugaliśmy nim zgrabne łódki z kory. Gdybym dziś miał go w dłoni, wierzę, że światło i ciepło – dobro tamtej chwili wracałoby do mnie, ilekroć zapragnę.
Nie mam. Nie wraca. Żałuję.
Playlista audycji:
Stochelo Rosenberg & Nous'che Rosenberg - Marseillaise Improvisation Édith Piaf - Padam padam Louis Armstrong - La Vie En Rose Vaya Con Dios - Johnny Abbey Lincoln - Avec Le Temps Andrew Litton, Branford Marsalis & English Chamber Orchestra - Arabesque No. 1 Nancy Vieira & Raphaele Lannadere - Les Lendemains De Carnaval Cesária Évora - Petit Pays Mo'kalamity & the Wizards - Autour de toi Joyce Cândido & António Zambujo - Queria Morar Num Boteco Ivandro & António Zambujo - Conversa António Zambujo & Mon Laferte - Madera de Deriva Mariza - Há Uma Música Do Povo
Edith Piaf. Dla starszych Francuzów symbol, niczym wieża...
56:30
Playlista audycji: - Não Me Diga Adeus_01 Fábia...
55:59
2 lutego 2025
01:53:38
Moi drodzy,Luty.W te dni nawet Hawana, szarugą spętana, Ustkę zimową przypomina.Okrutny...
26 stycznia 2025
01:53:32
Moi drodzy,nie można czuć się samotnym w Hawanie. W ostateczności towarzyszą ci zawsze...
19 stycznia 2025
01:54:04
Moi drodzy, wciąż w Hawanie. Ulicami starej dzielnicy spacerują tu kapłani i wyznawcy...
12 stycznia 2025
01:55:11
Moi drodzy, Siesta popłynie dziś w państwa stronę spod dachów starej Hawany. To nie znaczy...
5 stycznia 2025
01:53:43
Moi drodzy, jeszcze przez chwilę w smudze północnego słońca, cieszę się na kolejny rok...
29 grudnia 2024
01:51:13
Moi drodzy,ostatnie to spotkanie w tym roku, tak dla mnie fortunnym. Jakkolwiek zdarzały się i...
22 grudnia 2024
01:52:59
Moi drodzy,w Lizbonie światło i błękit i choinka pod niebo.A bodaj najpiękniejszy...
15 grudnia 2024
01:54:21
Moi drodzy,Jak, nie przymierzając, Fernando Pessoa, postrzegam grudniowy błękit nad głową i...
8 grudnia 2024
01:54:05
Moi drodzy,Wylądowałem nocą; zimowa Lizbona dopiero otwiera się przede mną.Przeto nie...
1 grudnia 2024
01:54:47
Moi drodzy, przed nami ostatnie na dłużej afrykańskie spotkanie. Może zaryzykuję...
24 listopada 2024
01:54:49
Moi drodzy, niektórzy, co godne pozazdroszczenia, w niezachwianym spokoju cieszą się...
17 listopada 2024
01:54:53
Moi drodzy, Zanzibar. Kiedy przyjechałem tam po raz pierwszy, dokładnie 30 lat temu, to była...