4 listopada 2020
53:23
Marek Kacprzak
Dla jednych zdziczały motłoch, dla drugich to intelektualna finezja z ogromnym poczuciem humoru. A wszystko zależy, kto wsłuchuje się w hasła, które od kilkunastu dni towarzyszą protestującym Polakom.
Język, jaki jest wykorzystywany budzi niesmak wtedy gdy jest zbyt wulgarny, a uśmiech, gdy transparenty są pełne ironii, aluzji, nawiązań do literatury. Wydaje się, że problem nie jest nawet w samych treściach, czy w ich interpretacjach, a samym podejściu do języka. Czyli co nam wolno, a czego nie wolno mówić i pisać w przestrzeni publicznej.
Czym zatem właściwie jest konwencja językowa i kiedy można i należą ją łamać? Bo przecież gdybyśmy przyjęli, że nigdy, to nasz język by nie ewoluował, nie zmieniał się, a ten jest tworem żywym. Coś, co dziś jest łowem powszechnym, niedawno było uznawane za wulgaryzm. Sposób w jaki porozumiewają się w sieci ludzie młodzi, jest całkowicie niezrozumiały prze ludzi starszych, choć przecież obie te grupy mówią językiem polskim. Należy się zatem poważnie zastanowić, czy to z nami jest coś nie tak, czy z językiem.
Moim gościem jest dziś językoznawca. Prof. dr hab. Włodzimierz Gruszczyński. Związany z Pracownią Historii Języka Polskiego XVII i XVIII wieku PAN.
Na początek zastanówmy się ile razy musi być wykrzyczane słowo zaczynające się na „wy”, by przestało być słowem wulgarnym?
19 listopada 2024
56:33
Beata Grabarczyk
12 listopada 2024
56:44
5 listopada 2024
57:04
29 października 2024
57:30
22 października 2024
56:48
15 października 2024
8 października 2024
56:10
1 października 2024
56:34
24 września 2024
17 września 2024
56:41
10 września 2024
56:22
3 września 2024
55:57