24 marca 2021
- Problem polega na tym, że od ponad roku żyjemy w stanie niezwyczajnym. Jednak uporczywie powtarza się nam, że wszystko jest w porządku. W związku z tym nie wprowadzono we właściwym momencie, z uwagi na kwestie wyborcze, żadnego ze stanów nadzwyczajnych, a odpowiednim tu byłby stan klęski żywiołowej - tłumaczyła na antenie Radia Nowy Świat prof. Łętowska.
- Konstytucja mówi wyraźnie, z jakim stanem nadzwyczajnym powiązane są granice tego, co władzy w danym stanie nadzwyczajnym wolno. Dla takiego stanu ustawa określająca zakres ograniczeń może np. ograniczać wolność działalności gospodarczej, wolności osobiste, nienaruszalność mieszkania, wolność poruszania się i pobytu na terytorium RP, prawo do strajku, prawo własności, wolność pracy, prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz prawo do wypoczynku - to są ramy, których obecnie należy przestrzegać. Od roku jesteśmy świadkami sytuacji, w których ich się nie przestrzega. Wynikiem tego są sytuacje, w których wszelkiego rodzaju restrykcje stały się przyczyną nakazów i postępowań wykroczeniowych, które później sądy umarzały - dodaje sędzia Łętowska.
Konstytucjonalistka i jednocześnie była Rzeczniczka Praw Obywatelskich zwróciła również uwagę na, że teraz dyskusja zależy od tego, czy mówi się o tym, jak jest, czy jak być powinno.
- Ludzie na to patrzą i mówią tak: czemu ci prawnicy wybrzydzają, ustawa, rozporządzenie - jak zwał, tak zwał. Jest zaraza, są ograniczenia, trzeba się słuchać. Tylko do czego to rozchwianie prawa doprowadziło? Teraz każdy sobie rzepkę skrobie. W noc sylwestrową usiłowano wprowadzić ograniczenie w przemieszczaniu się. Inaczej taką decyzję wtedy motywował premier, inaczej policja - i wcale się nie dziwię, że inaczej. Bo takiego obostrzenia wprowadzić by nie można było. Powiedziano, że nie powinno się wychodzić, ale że się apeluje. Mówi się o restrykcjach, a potem, że one powinny być przez nas dobrowolnie respektowane, bo jesteśmy odpowiedzialni i tak powinniśmy działać. Sprowadza się to do tego, że standard stosowania takich przepisów jest kompletnie nieprzewidywalny. W przypadku otrzymania takiego mandatu - sąd musi respektować prawo i takie sprawy musi umarzać.
Rezultat jest taki, że prawo w tym momencie nie spełnia funkcji, którą spełniać powinno. To znaczy mówić ludziom, jakie ich działania są przewidywalne i jak się zachować powinni. Teraz każdy zachowuje się tak, jak uważa, że jest to rozsądne i racjonalne. I to jest niestety rzeczywistość, która nas otacza - podsumowała gorzko prof. Ewa Łętowska.
Całą rozmowę Kseni Maćczak z prof. Ewą Łętowską można odsłuchać tu:
Agnieszka Hejne