12 czerwca 2025
Hel, Gdynia, kilometry w nogach i wspomnienia na lata Trudno ująć w jednym artykule to, co wydarzyło się podczas kwietniowej edycji Tour de Slezak 2025. Emocje, które wciąż buzują, wzruszenia, śmiech i wzajemna życzliwość – to nie był tylko rajd rowerowy. To było spotkanie społeczności zbudowanej na wartościach, które w dzisiejszych czasach stają się coraz bardziej bezcenne: zaufaniu, otwartości i wspólnocie. Od Helu po Gdynię – z sercem i chorągiewką Rajd rozpoczął się w porcie rybackim w Helu. Mimo wczesnej pory, dało się wyczuć energię i ekscytację. Chorągiewki, pakiety startowe, dziesiątki rozmów – każdy czuł, że dzieje się coś wyjątkowego. Dziesiątki grup, każdy uczestnik oznaczony opaską – organizacyjny majstersztyk. Od startu do mety – wszystko działało jak szwajcarski zegarek, choć nikt nie zapominał, że najważniejsze jest nie tempo, lecz ludzie. Seniorzy, dzieci, gravelowcy i „elektryki” – różnorodność siłą TdS Nie sposób nie wspomnieć o uczestnikach, którzy wzbudzili podziw i szacunek – jak Pan Andrzej czy Pan Leszek, których wiek nie przeszkodził w pokonywaniu trasy z Helu do Gdyni. Obaj mają ponad 70 lat i udowodnili, że kondycję można trenować całe życie, a duch młodości nie ma daty ważności. To, co uderzało najbardziej – różnorodność. Gravelowcy bez nóżek, użytkownicy elektryków, klasyczne trekkingi, młodzież i seniorzy, małżeństwa i single. Wszyscy razem, bez rywalizacji, bez ocen. Jeden cel: cieszyć się jazdą i towarzystwem. Jak ujęła to Luiza: „setki ludzi jak w ulu”, a jednak bez chaosu, z humorem i luzem. Nie tylko rower, ale cała opowieść Dla Marka TdS był spełnieniem marzenia sprzed 10 lat – powrotu z synem na Hel, tym razem rowerem. Nie tylko jako uczestnik, ale jako przewodnik. Historia zatoczyła koło. Dla Konrada – ponowne spotkanie z ludźmi, z którymi połączyła go wspólna radiowa pasja. Dla Iwony – pierwszy rajd z RNŚ, który pozostawił ogromny niedosyt… bo teraz czeka się na kolejny. Dla Andrzeja – sposób na pogodzenie promocji RNŚ z rowerową przygodą i konkretną propozycją, jak rozwijać projekt dalej. Wszyscy podkreślali jedno – wyjątkowość atmosfery. Jakby każdy znał każdego od lat, jakby każdy znał teksty piosenek z ogniska, jakby nikt nie musiał się tłumaczyć, kim jest i po co tu przyjechał. TdS – niekończąca się opowieść Rowerowe przygody były tylko tłem. Najważniejsza była integracja – ta prawdziwa, nie wymuszona. Kolejki po kawę i zupę stały się miejscem poznawania nowych ludzi, dzielenia się historiami i śmiechem. Przerwy w trasie – okazją do rozmów. Koncert życzeń w Gdyni – wzruszającym zwieńczeniem. Niektórym spełniły się marzenia urodzinowe, inni poczuli, że jeszcze mają mnóstwo siły, że wiek nie jest żadną barierą. Co dalej? Wszyscy zgodnie twierdzą: to nie koniec. Już mówi się o jesiennej edycji. Grupy na WhatsAppie nie milkną. Powiadomienia wciąż „bzyczą” nocą, bo emocje nie opadły. I oby nie opadły nigdy. Bo TdS to nie tylko rowery. To styl życia, to społeczność, to energia, którą daje Radio Nowy Świat i ludzie, którzy to radio współtworzą – również z siodełka. Do zobaczenia na trasie – tej jesiennej, zimowej, a może i codziennej, kiedy wsiadamy na rower do sklepu czy do pracy – z uśmiechem, który zostawił nam Tour de Slezak.
Obejrzyj Tour de Slezak 2025 na ► YouTube Radia Nowy Świat.
Posłuchaj reportażu Anny Rokicińskiej ► Z wiatrem czy pod wiatr? Tour de Slezak.
TOUR DE SLEZAK 2025 wsparli: