17 marca 2024
01:53:15
Marcin Kydryński
Moi drodzy, ważne są dedykacje. Książka z paroma słowami od zaprzyjaźnionego autora lub życzliwego ofiarodawcy staje mi się bliższa. Najcenniejsze pozostają tomy od Taty, z dni dzieciństwa. Podążam wzrokiem za ruchem jego dłoni, utrwalonym w bieli papieru. Spotykają się nasze oczy. Patrzymy na tę samą, tytułową stronę. Rozdzieleni przepaścią czasu, skazą nieistnienia, a przecie jakoś w tej chwili połączeni. Poznaję go, czuję jego obecność w kaligrafii. Jest bowiem pojedynczość w charakterze pisma. Są w kształcie liter, niczym w linii izoelektrycznej, drgnienia życia. W smużce dawnego atramentu zaschnięte drobiny duszy.
W Salzburgu studiuję nuty Mozarta z wiarą, że ten ostateczny „dowód na istnienie” pomoże mi pojąć tajemnicę. Pewnego dnia pojadę z podobną nadzieją do Stradfordu.
Ale ciekawa rzecz. Nie zbieram autografów. Mam ich nie więcej niż tuzin. Obok listów Stanleya i Livingstone’a, czy obrońcy Chartumu generała Gordona, ledwie kilka muzycznych wspomnień. Są to zwykle ślady szczęśliwych dni (i nocy) w studiach nagraniowych z Patem i Branfordem, czy rozmów ze Stingiem. Jedno, dwa zdania i podpis. Wspomnienie intymności. Znak, że nasze ścieżki skrzyżowały się na mgnienie. W tym gronie autograf o surowej urodzie – samo imię i nazwisko, bez dedykacji, bez daty. Dziesięć liter. Ustawione we właściwej kolejności mają wielką siłę.
Miles Davis.
30 października 1988. Noc nie do zapomnienia. Sala Kongresowa. Mam 20 lat. Podaję do podpisu okładkę wydanej cztery lata wcześniej płyty Decoy. Nieprzypadkowo. Zdobi ją fenomenalna fotografia. Ale przede wszystkim to moja „płyta zbójecka”. Muzyka, która u progu dorosłego życia pozbawia mnie pewności, że świat dźwięku jest do pojęcia, do oswojenia.
Mija właśnie 40 lat od premiery tej płyty. A ona wciąż mnie wabi. Uwodzi. Jest jak linia horyzontu. Wędruję ku niej życie całe, ale nigdy jej nie dotknę. Pozostanie odległa. Nieodkryta.
I ta wstążka dziesięciu liter. A zatem Miles istniał? Naprawdę?
Playlista audycji:
Yuri Buenaventura, ZAZ - Je me suis fait tout petit Anna Maria Jopek - Sodade Yasmin Levy - Olvidate De Mi Yasmin Levy - Hasta Siempre Amor Marta Mirska - Piosenka przypomni Ci Yasmin Levy - Shoef K'mo Eved Queen - Mustapha Queen - Innuendo Queen - White Queen (As It Began) Miles Davis - Decoy
Moi drodzy, ważne są dedykacje. Książka z paroma słowami...
56:11
Playlista audycji: Sir Colin Davis & Winds of the...
57:05
4 maja 2025
01:54:47
Moi drodzy,Lizbona jest, w istocie, jak chce wielki Carlos do Carmo, dziewczyną.Ale to...
27 kwietnia 2025
01:53:51
Moi drodzy,Siesta dziś śmignie szczęśliwie w Państwa strony prosto znad rozległego Tagu, z...
20 kwietnia 2025
01:54:42
Moi drodzy,muśnięta upałem, mżawką zwilżona, wiatrem pobudzona natura tańczy wokół mnie...
13 kwietnia 2025
01:53:57
Moi drodzy, ja z drogi, jak zwykle.Cieszę się na wspólne słuchanie muzyki szczęśliwej już...
6 kwietnia 2025
01:54:13
Moi drodzy,Dziękuję.To były piękne dni.Piętnaście miast. Pogodni, szczęśliwi...
30 marca 2025
01:55:07
Moi drodzy, Tęsknię.Za gitarą.Za TĄ właśnie, nie inną.Rozstałem się z Nel, jak...
23 marca 2025
01:52:57
Moi drodzy,Jestem w magicznym, szczęśliwym świecie.Na pograniczu wielu kultur, wśród...
16 marca 2025
01:54:04
Moi drodzy, w Lizbonie wysoka woda. Od trzech tygodni pada prawie nieustannie.To chwila, w...
9 marca 2025
01:53:26
Moi drodzy,mieszkam od paru dni na placu Jemma el-Fna w Marrakeszu. Raptem godzina lotu z domu w...
2 marca 2025
01:53:41
Moi drodzy,Ponownie w Białym – choć w istocie – Pastelowym Mieście. Dziś Siesta z...
23 lutego 2025
01:52:18
Moi drodzy, z serca dziękuję za szczęśliwy wieczór w NOSPR, „Otwarcie Liryczne”...
16 lutego 2025
01:53:33
Moi drodzy,Życzliwy los rzucił mnie do Gliwic, do studia Pokochaj Fotografię, do nieocenionej...